Sparks nie chce już żyć, nie ma powodu, by chodzić po tym świecie. Wszystko zaplanowała, ostatnią rzeczą, jaką zrobi, będzie odwiedzenie wróżki, by przekonać samą siebie, ale też hochsztaplerkę, że nie ma magii, jest tylko nauka. W poczekalni dziewczyna poznaje swoją rówieśniczkę. Indie intryguje Sparks, jest zupełnie inna od niej, a jednak dziewczyna czuje, że nieznajoma jest jej bliska. Po wyjściu od wróżki Sparks zostaje zaczepiona przez Indie,
(...)
która prosi, by poczekała z wykonaniem swojego planu jeden dzień. Jeśli przez te dwadzieścia cztery godziny, które spędzą razem, nic się nie zmieni, Sparks będzie mogła się zabić.
Fake it Sandry Nowaczyk to powieść młodzieżowa, w której główną bohaterką i narratorką jest nastoletnia Sparks. Dziewczyna nie jest szczęśliwa, nie ma znajomych, nowa partnerka ojca jej nie znosi, a sam ojciec nie wie, jak sobie radzić z córką. Sparks jest zamknięta w sobie, wierzy jedynie w naukę, nie dopuszcza do siebie myśli o tym, że na świecie mogą istnieć rzeczy, których nie da się logicznie wyjaśnić.
Historia rozpoczyna się w momencie, gdy Sparks postanawia, że ze sobą skończy. Ostatnim zadaniem, jakie sobie wyznaczyła, są odwiedziny u wróżki. Tu poznaje Indie. Ta dziewczyna jest zupełnym przeciwieństwem Sparks – jest nastawiona pozytywnie do wszystkiego, ma nadzieję, że uda jej się przekonać nową koleżankę do zmiany zdania. Jest otwarta, szczera i zdeterminowana. Powieść pokazuje czas, jaki dziewczyn spędziły razem, jak zmieniały się pod wpływem siebie nawzajem i jak odkrywały tę drugą osobę.
Książka pokazuje nie tylko dziewczynę z myślami samobójczymi, prawdopodobnie w depresji. To powieść także o tym, że los jest nieprzewidywalny i stawia na naszej drodze różne nowe wyzwania i osoby, które potrafią zmienić nasze życie. Jest też pewien nietypowy wątek w tej opowieści. Dziewczyny łączy coś na kształt telepatii. O czym pomyśli Sparks, to robi Indie, przyciągają się myślami i doskonale rozumieją, mimo że Sparks robi wszystko, by pozostać obojętną na tę dziwną siłę. To dziwny wątek, który nie do końca został wyjaśniony. Może mieć związek z pokrewieństwem dusz, jednak rozbudowano go do tego stopnia, że momentami wygląda na przerysowany.
Plusem powieści jest zakończenie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Podoba mi się też sam pomysł na książkę, choć momentami jest dość przewidywalny. Mimo wszystko dobrze, że mówi się o tego typu rzeczach jak myśli samobójcze u młodzieży. To ważne, bo w dzisiejszych czas młodzi ludzie mają coraz więcej problemów, z którymi nie potrafią sobie radzić, a jedyne rozwiązanie, jakie widzą, to pozbyć się ich wszystkich i skończyć ze sobą.
Minusem powieści jest styl autorki. Część dialogów była pisana jakby na siłę, wypadały sztucznie. Dziewczyny ciągle zwracały się do siebie, używając imion. Kto w normalnym świecie zaczyna każdą wypowiedź od imienia rozmówcy? Po drugie nie do końca nadążałam za zmianami ich nastrojów – gdy jedna była buntownicza, druga spokojna, by za dwie linijki role się odwróciły. Wypadało to nienaturalnie i męczyło mnie podczas czytania.
Gdyby brać po uwagę jedynie temat powieści, to Fake it jest książką godną uwagi, bowiem zwraca uwagę na problemy młodych ludzi, myśli samobójcze, depresję. Niestety to raczej średnia młodzieżówka, która chwilami wygląda na przekombinowaną. Jeśli nie przeszkadzają wam pewne mankamenty, możecie sięgnąć po tę pozycję. Warto też pamiętać, że autorka jest jeszcze młodą dziewczyną, nastolatką. Skoro w tym wieku pisze książki, poruszając w nich trudne tematy, to ciekawe, co będzie za kilka lat.
Powiem wam, że odkąd poznałam pierwszą książkę autorki Sandry Nowaczyk coś mi mówiło, że warto mieć tą dziewczynę na oku, bo w przyszłości może stworzyć na prawdę dobrą powieść. Ale nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko! Z początku podchodziłam do Fake It czyli najnowszej książki z pod pióra Sandry dość sceptycznie. Wiązało się to głównie z moją awersją do polskich autorów. Pamiętałam jednak, że całkiem dobrze bawiłam się podczas lektury Friendzone - po Fake It sięgnęłam jednak tak na prawdę z czystej ciekawości.
(...)
Czy było warto? Zdecydowanie tak!
W książce poznajemy dwie z pozoru mocno różniące się od siebie bohaterki - Sparks i Indie. Spotykają się one w dość specyficznych okolicznościach, to jest podczas wizyty u wróżki. I chociaż zamieniają ze sobą zaledwie parę słów to Sparks czuje, że zna swoją rozmówczynię, jakby spędziła z nią całe życie. Jest jednak pewien mały szkopuł - Sparks chce się zabić, zaraz po powrocie od wróżki. Ma ona bowiem swoje powody, które kumulowały się przez siedem lat i to właśnie teraz dziewczyna chce się od nich uwolnić. Jednakże jej plany zostają całkowicie pokrzyżowane pojawieniem się Indie. Dowiaduje się ona o planach Sparks i chce zrobić wszystko, aby dziewczynę od nich odwieźć. W ten oto sposób bohaterki spędzają ze sobą jeden dzień, który ma pokazać naszej narratorce, że życie potrafi być cudowne, a samobójstwo to nie jest wcale rozwiązanie problemu.
Tak jak mówiłam wcześniej, choć wiedziałam, że historia stworzona może być ciekawa, to jednak nie liczyłam na to, że zachwyci mnie ona w jakiś na prawdę mocny sposób. Ale obiecałam sobie podejść do niej raczej z czystym umysłem i na spokojnie przyjąć to, co miała do zaoferowania autorka.
Początek powieści już stopniowo zaczynał mnie zaciekawiać, jednak wiecie, nie było jeszcze tego zachwytu w stylu "o boże uwielbiam to!". Jednakże jak mówi przysłowie im dalej w las... tym książka okazywała się być co raz lepsza. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to to, że styl Sandry Nowaczyk na prawdę się poprawił. Pamiętam, że niektórzy z was, w przypadku Friendzone zarzucali jej, że wiać, iż jest dopiero początkującą autorką, itp. Ja również to zauważyłam, ale nie uderzyło mnie to tak bardzo, jak niektórych. Jednak tak jak mówiłam, od razu widać, że Sandra na prawdę mocno pracowała nad swoim stylem. Przemyślany dobór słów, filozoficzne podejście do sytuacji - ja jestem zdecydowanie na tak! Ciężko jest mi trochę wytłumaczyć to w recenzji, ale myślę, że gdy sami sięgniecie po książkę stwierdzicie "Tak! Kasia miałaś rację.". Przypomnę wam tylko, że autorka ma obecnie osiemnaście lat, jednakże w Fake It widać jej dorosłe i na prawdę przemyślane podejście do życia. Jak dla mnie pozycja ta jest doroślejszą wersją jej twórczyni. I sądzę, że to jest na prawdę sporym atutem tej książki.
Akcja książki dzieje się tak na prawdę na przestrzeni dwudziestu czterech godzin, które bohaterki spędzają razem. Zawsze bardzo podobało mi się takie przedstawienie fabuły, gdyż uważałam, że potrzeba nie lada talentu oraz zaangażowania w pracę, aby nie dość że zaciekawić czytelnika to jeszcze utrzymać wszystko w chronologicznym porządku. I choć po zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że jakoś nie działo się w książce za dużo przez ten czas, to jednak.... cały czas akcja się rozwijała i nie było tutaj żadnych nudnych momentów, kiedy chciało by się przewinąć akcję do przodu.
Jeśli chodzi o bohaterki to tutaj na chwilkę się zatrzymam, bo zdecydowanie jest o czym mówić. W tekście poznajemy Sparks oraz Indie - dziewczyny całkowicie od siebie różne. Przez większą część książki skupiamy się tak na prawdę głównie na życiowych problemach Sparks. W sumie, z racji tego, że jest ona narratorką książki, możemy poznać również jej myśli i samo podejście do życia - a nie da się ukryć, że jest ono na prawdę pesymistyczne. Bardzo dokładnie możemy zagłębić się w jej umysł i poznać to, co nią kieruje. Powiem wam, że mocno spodobał mi się ten filozoficzny umysł Sparks. Sama uwielbiam zatapiać się w swoich myślach i rozwodzić się nad różnymi nurtującymi mnie sprawami, przez co w pewnym sensie poczułam się połączona z bohaterką. Co prawda moje rozmyślania nie idą w takim mrocznym kierunku, jak jej, ale mimo wszystko ucieszyłam się, że spotkałam na swojej czytelniczej drodze taką postać. O powodzie, który popycha Sparks w kierunku samobójstwa już od siedmiu lat, dowiadujemy się tak na prawdę na samym początku książki. Odniosłam wrażenie jednak, że w trakcie trwania książki bohaterka tak jakby chciała przekonać siebie, a za razem i nas, czytelników, że jej postępowanie jest słuszne. Gdyby jednak stanąć z boku i na spokojnie przyjrzeć się tej postaci od razu idzie zauważyć, że jest ona niezwykle zagubioną i przestraszoną dziewczyną, która tak na prawdę nie do końca wie, co ma zrobić.
Indie, jaką przedstawiła nam autorka i jaką zna również Sparks, wydaje się być całkowitym przeciwieństwem głównej bohaterki - jest szalenie pozytywna (ale nie w ten denerwujący dla większości ludzi sposób), we wszystkim stara się dostrzegać tą jasną, dobrą stronę i najważniejsze - chce zrobić wszystko, aby pomóc Sparks. Ale jest to tylko jedno oblicze Indie. Tak na prawdę przez całą książkę Sandra Nowaczyk umiejętnie dozuje nam informacje o drugiej dziewczynie. W ten sposób cały czas chcemy wiedzieć, co ukrywa Indie - a zdecydowanie jest coś na rzeczy.
Bohaterki bardzo szybko zaczyna łączyć coś, co niesamowicie przeraża a zarazem intryguje Sparks. Z początku ma to związek jedynie z takim bractwem dusz, jednakże później szybko przeradza się w coś zdecydowanie poważniejszego. Przez całą książkę obserwujemy więc, jak rozwija się relacja pomiędzy dziewczynami.
Najbardziej wbijającym w fotel punktem książki jest zdecydowanie jej zakończenie! Owszem, całość czyta się bardzo szybko i z wielkim zainteresowaniem, ale to końcówka jest tutaj tym punktem kulminacyjnym. Szczerze, gdy doszłam do ostatniego słowa powieści, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna miałam wielką ochotę cisnąć książką po prostu przez okno! I nie przez to, że było tam coś złego - to było po prostu genialne zagranie autorki! Kompletnie nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji i gdy w końcu cała ta złość na Sandrę mnie opuściła, powoli zaczynało do mnie docierać, co tak na prawdę się wydarzyło i walczyłam z przemożną chęcią pogrążenia się w rozpaczy... O tak! Przygotujcie się na to, że książka ta zdecydowanie wyciśnie was ze wszystkich emocji...
Także przechodząc już do podsumowania, mogę wam z ręką na sercu polecić nową książkę Sandry Nowaczyk, jaką jest Fake It. Powieść jest bardzo mocno przemyślana praktycznie na każdym kroku. Cały czas trzyma w napięciu, ciekawi i zachęca do dalszej lektury. No i to zakończenie... czego chcieć więcej! Ja jeszcze raz podkreślę tylko, że jestem na prawdę zaskoczona tym, co autorka zaprezentowała i mam ogromną nadzieję, że kolejne jej książki będą równie dobre i emocjonujące co poprzednia.
Fake it Sandry Nowaczyk to powieść młodzieżowa, w której główną bohaterką i narratorką jest nastoletnia Sparks. Dziewczyna nie jest szczęśliwa, nie ma znajomych, nowa partnerka ojca jej nie znosi, a sam ojciec nie wie, jak sobie radzić z córką. Sparks jest zamknięta w sobie, wierzy jedynie w naukę, nie dopuszcza do siebie myśli o tym, że na świecie mogą istnieć rzeczy, których nie da się logicznie wyjaśnić.
Historia rozpoczyna się w momencie, gdy Sparks postanawia, że ze sobą skończy. Ostatnim zadaniem, jakie sobie wyznaczyła, są odwiedziny u wróżki. Tu poznaje Indie. Ta dziewczyna jest zupełnym przeciwieństwem Sparks – jest nastawiona pozytywnie do wszystkiego, ma nadzieję, że uda jej się przekonać nową koleżankę do zmiany zdania. Jest otwarta, szczera i zdeterminowana. Powieść pokazuje czas, jaki dziewczyn spędziły razem, jak zmieniały się pod wpływem siebie nawzajem i jak odkrywały tę drugą osobę.
Książka pokazuje nie tylko dziewczynę z myślami samobójczymi, prawdopodobnie w depresji. To powieść także o tym, że los jest nieprzewidywalny i stawia na naszej drodze różne nowe wyzwania i osoby, które potrafią zmienić nasze życie. Jest też pewien nietypowy wątek w tej opowieści. Dziewczyny łączy coś na kształt telepatii. O czym pomyśli Sparks, to robi Indie, przyciągają się myślami i doskonale rozumieją, mimo że Sparks robi wszystko, by pozostać obojętną na tę dziwną siłę. To dziwny wątek, który nie do końca został wyjaśniony. Może mieć związek z pokrewieństwem dusz, jednak rozbudowano go do tego stopnia, że momentami wygląda na przerysowany.
Plusem powieści jest zakończenie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Podoba mi się też sam pomysł na książkę, choć momentami jest dość przewidywalny. Mimo wszystko dobrze, że mówi się o tego typu rzeczach jak myśli samobójcze u młodzieży. To ważne, bo w dzisiejszych czas młodzi ludzie mają coraz więcej problemów, z którymi nie potrafią sobie radzić, a jedyne rozwiązanie, jakie widzą, to pozbyć się ich wszystkich i skończyć ze sobą.
Minusem powieści jest styl autorki. Część dialogów była pisana jakby na siłę, wypadały sztucznie. Dziewczyny ciągle zwracały się do siebie, używając imion. Kto w normalnym świecie zaczyna każdą wypowiedź od imienia rozmówcy? Po drugie nie do końca nadążałam za zmianami ich nastrojów – gdy jedna była buntownicza, druga spokojna, by za dwie linijki role się odwróciły. Wypadało to nienaturalnie i męczyło mnie podczas czytania.
Gdyby brać po uwagę jedynie temat powieści, to Fake it jest książką godną uwagi, bowiem zwraca uwagę na problemy młodych ludzi, myśli samobójcze, depresję. Niestety to raczej średnia młodzieżówka, która chwilami wygląda na przekombinowaną. Jeśli nie przeszkadzają wam pewne mankamenty, możecie sięgnąć po tę pozycję. Warto też pamiętać, że autorka jest jeszcze młodą dziewczyną, nastolatką. Skoro w tym wieku pisze książki, poruszając w nich trudne tematy, to ciekawe, co będzie za kilka lat.
W książce poznajemy dwie z pozoru mocno różniące się od siebie bohaterki - Sparks i Indie. Spotykają się one w dość specyficznych okolicznościach, to jest podczas wizyty u wróżki. I chociaż zamieniają ze sobą zaledwie parę słów to Sparks czuje, że zna swoją rozmówczynię, jakby spędziła z nią całe życie. Jest jednak pewien mały szkopuł - Sparks chce się zabić, zaraz po powrocie od wróżki. Ma ona bowiem swoje powody, które kumulowały się przez siedem lat i to właśnie teraz dziewczyna chce się od nich uwolnić. Jednakże jej plany zostają całkowicie pokrzyżowane pojawieniem się Indie. Dowiaduje się ona o planach Sparks i chce zrobić wszystko, aby dziewczynę od nich odwieźć. W ten oto sposób bohaterki spędzają ze sobą jeden dzień, który ma pokazać naszej narratorce, że życie potrafi być cudowne, a samobójstwo to nie jest wcale rozwiązanie problemu.
Tak jak mówiłam wcześniej, choć wiedziałam, że historia stworzona może być ciekawa, to jednak nie liczyłam na to, że zachwyci mnie ona w jakiś na prawdę mocny sposób. Ale obiecałam sobie podejść do niej raczej z czystym umysłem i na spokojnie przyjąć to, co miała do zaoferowania autorka.
Początek powieści już stopniowo zaczynał mnie zaciekawiać, jednak wiecie, nie było jeszcze tego zachwytu w stylu "o boże uwielbiam to!". Jednakże jak mówi przysłowie im dalej w las... tym książka okazywała się być co raz lepsza. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to to, że styl Sandry Nowaczyk na prawdę się poprawił. Pamiętam, że niektórzy z was, w przypadku Friendzone zarzucali jej, że wiać, iż jest dopiero początkującą autorką, itp. Ja również to zauważyłam, ale nie uderzyło mnie to tak bardzo, jak niektórych. Jednak tak jak mówiłam, od razu widać, że Sandra na prawdę mocno pracowała nad swoim stylem. Przemyślany dobór słów, filozoficzne podejście do sytuacji - ja jestem zdecydowanie na tak! Ciężko jest mi trochę wytłumaczyć to w recenzji, ale myślę, że gdy sami sięgniecie po książkę stwierdzicie "Tak! Kasia miałaś rację.". Przypomnę wam tylko, że autorka ma obecnie osiemnaście lat, jednakże w Fake It widać jej dorosłe i na prawdę przemyślane podejście do życia. Jak dla mnie pozycja ta jest doroślejszą wersją jej twórczyni. I sądzę, że to jest na prawdę sporym atutem tej książki.
Akcja książki dzieje się tak na prawdę na przestrzeni dwudziestu czterech godzin, które bohaterki spędzają razem. Zawsze bardzo podobało mi się takie przedstawienie fabuły, gdyż uważałam, że potrzeba nie lada talentu oraz zaangażowania w pracę, aby nie dość że zaciekawić czytelnika to jeszcze utrzymać wszystko w chronologicznym porządku. I choć po zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że jakoś nie działo się w książce za dużo przez ten czas, to jednak.... cały czas akcja się rozwijała i nie było tutaj żadnych nudnych momentów, kiedy chciało by się przewinąć akcję do przodu.
Jeśli chodzi o bohaterki to tutaj na chwilkę się zatrzymam, bo zdecydowanie jest o czym mówić. W tekście poznajemy Sparks oraz Indie - dziewczyny całkowicie od siebie różne. Przez większą część książki skupiamy się tak na prawdę głównie na życiowych problemach Sparks. W sumie, z racji tego, że jest ona narratorką książki, możemy poznać również jej myśli i samo podejście do życia - a nie da się ukryć, że jest ono na prawdę pesymistyczne. Bardzo dokładnie możemy zagłębić się w jej umysł i poznać to, co nią kieruje. Powiem wam, że mocno spodobał mi się ten filozoficzny umysł Sparks. Sama uwielbiam zatapiać się w swoich myślach i rozwodzić się nad różnymi nurtującymi mnie sprawami, przez co w pewnym sensie poczułam się połączona z bohaterką. Co prawda moje rozmyślania nie idą w takim mrocznym kierunku, jak jej, ale mimo wszystko ucieszyłam się, że spotkałam na swojej czytelniczej drodze taką postać. O powodzie, który popycha Sparks w kierunku samobójstwa już od siedmiu lat, dowiadujemy się tak na prawdę na samym początku książki. Odniosłam wrażenie jednak, że w trakcie trwania książki bohaterka tak jakby chciała przekonać siebie, a za razem i nas, czytelników, że jej postępowanie jest słuszne. Gdyby jednak stanąć z boku i na spokojnie przyjrzeć się tej postaci od razu idzie zauważyć, że jest ona niezwykle zagubioną i przestraszoną dziewczyną, która tak na prawdę nie do końca wie, co ma zrobić.
Indie, jaką przedstawiła nam autorka i jaką zna również Sparks, wydaje się być całkowitym przeciwieństwem głównej bohaterki - jest szalenie pozytywna (ale nie w ten denerwujący dla większości ludzi sposób), we wszystkim stara się dostrzegać tą jasną, dobrą stronę i najważniejsze - chce zrobić wszystko, aby pomóc Sparks. Ale jest to tylko jedno oblicze Indie. Tak na prawdę przez całą książkę Sandra Nowaczyk umiejętnie dozuje nam informacje o drugiej dziewczynie. W ten sposób cały czas chcemy wiedzieć, co ukrywa Indie - a zdecydowanie jest coś na rzeczy.
Bohaterki bardzo szybko zaczyna łączyć coś, co niesamowicie przeraża a zarazem intryguje Sparks. Z początku ma to związek jedynie z takim bractwem dusz, jednakże później szybko przeradza się w coś zdecydowanie poważniejszego. Przez całą książkę obserwujemy więc, jak rozwija się relacja pomiędzy dziewczynami.
Najbardziej wbijającym w fotel punktem książki jest zdecydowanie jej zakończenie! Owszem, całość czyta się bardzo szybko i z wielkim zainteresowaniem, ale to końcówka jest tutaj tym punktem kulminacyjnym. Szczerze, gdy doszłam do ostatniego słowa powieści, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna miałam wielką ochotę cisnąć książką po prostu przez okno! I nie przez to, że było tam coś złego - to było po prostu genialne zagranie autorki! Kompletnie nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji i gdy w końcu cała ta złość na Sandrę mnie opuściła, powoli zaczynało do mnie docierać, co tak na prawdę się wydarzyło i walczyłam z przemożną chęcią pogrążenia się w rozpaczy... O tak! Przygotujcie się na to, że książka ta zdecydowanie wyciśnie was ze wszystkich emocji...
Także przechodząc już do podsumowania, mogę wam z ręką na sercu polecić nową książkę Sandry Nowaczyk, jaką jest Fake It. Powieść jest bardzo mocno przemyślana praktycznie na każdym kroku. Cały czas trzyma w napięciu, ciekawi i zachęca do dalszej lektury. No i to zakończenie... czego chcieć więcej! Ja jeszcze raz podkreślę tylko, że jestem na prawdę zaskoczona tym, co autorka zaprezentowała i mam ogromną nadzieję, że kolejne jej książki będą równie dobre i emocjonujące co poprzednia.